Zupełnie spontanicznie udało nam się umówić na świąteczną sesję z Lindą. Nie widziałyśmy się od początku 2014 roku, później Linda wyjechała za granicę i jakoś nie udawało nam się zgadać na zdjęcia. Tym razem ja szukałam kogoś do świątecznych zdjęć na Krakowskim Przedmieściu i Starówce, bo jakoś od kilku lat nie zrobiłam nic w tym stylu. Lindzie pasował termin, więc umówiłyśmy się na szybkie zdjęcia, które moim zdaniem wyszły bardzo fajnie, biorąc pod uwagę okropną pogodę… Podczas tej sesji przypomniało mi się z całą mocą, dlaczego nie robię plenerów w zimę. Na początku doskwierał nam tylko zimny wiatr, ale gdy zaczął padać deszcz, zrobiło się naprawdę niefajnie. Zła pogoda i wilgoć są widoczne zwłaszcza na ostatnich ujęciach, kiedy zaparował mi już obiektyw i filtry, co dało jakiś tam ciekawszy efekt na zdjęciach, ale nie chciałabym tego powtarzać… ;) Linda też była przemoczona i obie miałyśmy dość. Po tej sesji wróciłam padnięta do domu, kompletnie przemoczona i zmarznięta oraz utwierdzona w przekonaniu o nierobieniu zimowych zdjęć :D
Mam nadzieję, że te ujęcia się Wam spodobają. Już postanowiłam, że jedno z nich znajdzie się w kalendarzu na 2019 rok (w grudniu) ;) Moim jedynym postanowieniem noworocznym jest bowiem robienie miesięcznie jednej sesji, z której ujęcie będzie przeznaczone do kalendarza na dany miesiąc. Chciałabym, żeby kalendarz na 2019 składał się wyłącznie ze zdjęć z 2018 roku (tak miało być i z tegorocznym kalendarzem, ale coś mi nie wyszło :D).
Dziękuję Linda za super sesję, świetnie spędzony czas i Twoją wytrwałość! Mega miło było się z Tobą znów zobaczyć! :*