Sierpniowy wyjazd do Dominiki był moją jedyną wakacyjną odskocznią od codzienności, decyzją podjętą bardzo spontanicznie, ale zdecydowanie jej nie żałuję! Bardzo się cieszę, że w końcu dotarłam w całkowicie „jej” tereny :) I byłam naprawdę zachwycona „dziką lubelszczyzną” :D Podczas tych kilku dni bardzo odpoczęłam, zwiedziłam mnóstwo nowych miejsc, zobaczyłam trzy przepiękne wschody słońca, a jeden udało nam się ująć na zdjęciach :) Nie byłybyśmy sobą, gdybyśmy nie wykorzystały tego wspólnie spędzonego czasu na zrobienie jakichś nowych ujęć. Najpierw poszłyśmy więc na zachód, a następnego dnia wstałyśmy o 5, by fotografować podczas wschodu. Trudne warunki nam obu niestraszne, więc oczywiście wszystko się udało, żadna nie zaspała i nie jęczała na wczesną godzinę ;) Od wielu lat marzyły mi się zdjęcia o wschodzie słońca, a udało mi się go ująć dopiero teraz z Dominiką – i to dwa razy, w Warszawie i Modliborzycach w odstępie kilkunastu dni. Zupełnie inne warunki, zupełnie inne zdjęcia – jestem ciekawa Waszych opinii! :)
Do kilku ujęć podczas zachodu zapozowała z Dominiką Pusia :)
W kwestii wschodu powiem jedno: WARTO wstać o 5:00, żeby złapać takie słońce… Nie umywa się do tego zachodzącego… ;)
Dziękuję Domcia za wszystko! <3