Ta sesja zapadnie mi na dłuuugo w pamięci. Od tygodni zabierałam się do zrobienia sesji na plaży na Zawadach. Uwielbiam to miejsce i wracam tam co roku. Za każdym razem można tam zastać coś innego – a to woda przyniesie jakiś większy konar, a to wyrosną jakieś nowe krzaczki… ;) Jednak tego, co zastałam tam tym razem, kompletnie się nie spodziewałam… Dojechałam na miejsce spotkania trochę wcześniej, niż planowałam, więc dałam znać Oliwii, że przejdę sama przez las i sprawdzę nam miejscówki do ujęć. Zawsze tak robię, jak mam chwilę czasu przed sesją, jakoś spokojniej się wtedy czuję. Oczywiście zazwyczaj sprawdzam miejsca kilka dni wcześniej (a najlepiej dzień wcześniej i dopiero wszystko potwierdzam), jednak był to okres silnych opadów deszczu i burz, więc popołudniami, gdy mogłam przejść się na spacer na Zawady, akurat padało. Ale jakoś te opady nie zapaliły mi czerwonej lampki…
Gdy dotarłam na miejsce, skamieniałam. Plaży po prostu nie było! Każdy, kto bywa na Zawadach wie, że połacie piachu są tam ogromne, to największa plaża w Warszawie i okolicach. A teraz płynął nią nurt rzeki. Stałam jak debil z wybałuszonymi oczami i gorączkowo zastanawiałam się, co dalej. Dałam znać Oliwii, co i jak, i ruszyłam przed siebie. Na całe szczęście udało mi się znaleźć dosłownie skrawek suchej plaży. Niezbyt nas to satysfakcjonowało, bo na tymże skrawku skupiło się sporo ludzi, którzy – tak jak i my – chcieli wykorzystać pierwsze od dawna bezdeszczowe popołudnie i raczej nie spodziewali się takiego rozwoju sprawy. Miałyśmy więc utrudnione zadanie i zdjęcia nie do końca wyszły tak, jak planowałyśmy. Niemniej jak na tamte warunki to i tak jestem bardzo zadowolona!
Piękna modelka, fajna sesja
Jak każda z dziewczyn ma coś innego do pokazania
Bravo
PolubieniePolubienie
Ale piękne!
Mogę spytać jaki obiektyw został użyty do tych zdjęć?
Od paru dni przeglądam pani fotografie i po prostu opada szczeka, brawo ❤️
PolubieniePolubienie
dziękuję! :) Sigma 85/1,4 :)
PolubieniePolubienie