Dzięki Dominice mogliśmy spędzić cudowny urlop na dzikiej lubelszczyźnie :) Było naprawdę świetnie i oczywiście nie odpuściliśmy wspólnych zdjęć. Zrobiliśmy razem aż 3 sesje, w czym jedna była spełnieniem marzeń – głównie Domci, ale i dla mnie były to wyjątkowe zdjęcia. Dominika szukała bowiem od dłuższego czasu pola słoneczników. Ja już kiedyś robiłam takie ujęcia, ale zdecydowanie chciałam je powtórzyć. Niestety poszukiwania wciąż kończyły się fiaskiem. W końcu Domcia dostała cynk na instagramie, że w drodze na Tarnobrzeg znajduje się piękne pole słoneczników. Pierwszego dnia po przyjeździe postanowiliśmy więc wybrać się do Sandomierza okrężną drogą, by znaleźć upragnione miejsce. Niestety mimo 120-kilometrowej trasy nie znaleźliśmy słoneczników, a Dominika wracała już praktycznie ze łzami w oczach xd Żeby nie marnować przygotowanych stylówek i makijażu postanowiliśmy już na miejscu zrobić ujęcia przy snopkach siana:
W drodze na pole okazało się, że jakieś 500 m od działki Dominiki, tuż przy drodze rośnie… piękne pole słoneczników :D Nie wiedziałam, czy śmiać się czy płakać, zwłaszcza pamiętając, jak Domcia się zarzekała, że na pewno nigdzie w okolicy nie ma żadnych słoneczników :D Nigdy nie zapomnę, jak wyskoczyła z samochodu i popędziła w pole, zapominając o całym świecie. Słońce było już dosyć nisko, więc postanowiliśmy pozostać przy snopkach i przyjechać na słoneczniki następnego dnia o wcześniejszej godzinie. Tak też zrobiliśmy i zdjęcia wyszły naprawdę super:
Na sesję pojechał z nami także narzeczony Dominiki, ale te zdjęcia umieszczę w osobnym poście :)
Ostatnią naszą współpracą w trakcie tego tygodniowego urlopu były oczywiście zdjęcia o wschodzie słońca, już dość standardowo :) Co roku w lato wstajemy o 5 na sesję o wschodzie, więc tak było i tym razem:
Dziękuję Domcia za kolejny cudownie spędzony czas i wszystkie wspólne zdjęcia!