Nasza współpraca z Dominiką napotyka za każdym razem na dwa podstawowe problemy. Pierwszy z nich to „przepracowanie materiału”, z którym jakoś zawsze sobie radzimy, ale jest to z pewnością spore utrudnienie przy planowaniu zdjęć. Gdy znamy już termin naszego spotkania i zaczynamy myśleć o sesji, w mojej głowie pojawia się wysoki, gruby mur, zbudowany z cegieł, którymi są nasze poprzednie zdjęcia. W sumie nic w tym dziwnego, bo sesja, którą dziś Wam pokażę, była naszą jubileuszową, dwudziestą współpracą! Dlatego często ciężko wymyślić coś nowego…
Druga sprawa, która przysparza nam kłopotów, to nasze… hmm, „rozleniwienie”? :D To, że podchodzimy tak luźno do naszych sesji ma oczywiście mnóstwo plusów, ale brak spiny – przynajmniej na mnie – oddziałuje częściowo negatywnie. Jeśli ktoś ma duże wymagania co do mojej pracy i wiele oczekuje to jestem dużo bardziej efektywna. Oczywiście wtedy taka praca jest znacznie mniej przyjemna, ale mam wrażenie, że i efekty lepsze. Choć patrząc wstępnie na Wasze reakcje do poniższej sesji, chyba piszę to na wyrost :)
Cały weekend, który Dominika spędziła w Warszawie, był dla mnie wyjątkowy pod każdym względem: wyjątkowo zabiegany, z wyjątkowo piękną pogodą no i oczywiście wyjątkowo wesoły! Spotkałyśmy się w piątek rano, pogoda była perfekcyjna (a poprzedniego wieczoru padał grad!) i wszystko zapowiadało się idealnie. Zaczęłyśmy od pierwszej stylizacji a’la lata ’90, o której myślałam już dosyć długo, ale ciągle nie było z kim i jak jej zrobić :) Była to w sumie bardzo luźna inspiracja, a jednak myślę, że wyszło nam całkiem fajnie! Co prawda Dominika spadła z drzewa podczas wspinania się na nie (to już nie te lata… :D), ale na szczęście skończyło się tylko na obtarciu ręki.
Później pokręciłyśmy się trochę po Powiślu bez żadnego konkretnego pomysłu na zdjęcia, ale pyknęłyśmy trochę fot w wymarzonym miejscu Domi, czyli na wiadukcie na Karowej. No i ostatnia stylizacja… najtrudniejsza. Wymarzyłam sobie te zdjęcia w tramwaju już dawno, ale jakoś zupełnie nie myślałam, że zrealizowanie ich będzie tak trudne! Byłam pewna, że wystarczy sporo czasu, zaufana modelka i chęci. Bardzo się zawiodłam! Mimo wczesnego popołudnia, wszystkie tramwaje jeździły wypełnione ludźmi, a my nie dość, że potrzebowałyśmy pustego wagonu to jeszcze starego tramwaju, które jednak trafiają się dość rzadko i w dodatku jeżdżą zupełnie losowo. W końcu – dość zrezygnowana – wpadłam na pomysł, żeby podjechać do najbliższej zajezdni tramwajowej. Tak też zrobiłyśmy. Kombinowania nie z tej ziemi… najpierw czekałyśmy na przystanku przed zajezdnią aż przyjedzie jakikolwiek stary tramwaj. Niestety wszystkie były nowe, a jedyny stary był dość zatłoczony. Podjechałyśmy nim do zajezdni, tam wysiadłyśmy, przeszłyśmy na drugą stronę i czekałyśmy, aż ten sam ruszy – pusty – z zajezdni, by przejechać nim jeden przystanek (na kolejnym wiedziałam, że wsiądzie sporo ludzi). Udało się! Ekspresowo wbiegłyśmy do drugiego wagonu, rzuciłyśmy rzeczy na ziemię i szybko foty. Niestety nie przewidziałam tego, że oświetlenie w środku będzie fatalne (co chwila wychodziło i zachodziło silne słońce), a brak czasu był tylko kolejnym czynnikiem uniemożliwiającym zrobienie fajnych zdjęć – przecież tramwaj jechał (a także skręcał!), więc i czas naświetlania musiałam mieć możliwie krótki. Rzucało zarówno mną, jak i Dominiką :D Do tego wszystkiego trzeba się było w ok. 2 minuty maksymalnie skoncentrować, ona na pozowaniu, ja na kadrowaniu, jednocześnie myśląc o tym, jak wykorzystać pusty tramwaj i uciec przed problematycznym światłem. Myślę, że z kimś innym by to nie wyszło, na szczęście z Dominiką rozumiemy się bez słów i chyba tylko dlatego udało nam się zrobić te zdjęcia! Ten pierwszy rzut jest wg mnie najlepszy, właśnie w tym dużym stresie i z trudnym światłem. Po wyjściu z tramwaju wsiadałyśmy jeszcze do dwóch innych w ten sam sposób, ale mam wrażenie, że jednak te pierwsze zdjęcia wyszły nam najlepiej. Cóż, to jest właśnie to działanie pod presją :D Ostatnia seria powstała już na oczach pasażerów, ale nikt nie wydawał się zdziwiony :D
Oczywiście po sesji klasycznie poszłyśmy na zasłużone naleśniki do Manekina, a wieczór spędziłyśmy na Pawilonach, pamiętając o ważnej sobocie i bardzo się pilnując :D W sobotę rano jechałyśmy bowiem razem z Natalką, Patrycją i Weroniką na wspólną sesję na Wilanów, a ja po południu zaczynałam mój tegoroczny sezon ślubem Karoliny i Eryka :)
Był to dla mnie naprawdę świetny weekend, dziękuję za niego dziewczyny! <3
A teraz – w końcu – czas na zdjęcia :)
Pomimo tylu współprac,wiąż potraficie stworzyć coś nowego i interesującego dla widza,podziwiam <3 Zdjęcia w tramwaju wyszły super,nigdy nie pomyślałabym że powstały w tak ekstremalnych warunkach :) Jednak z całego zestawu oprócz tych tramwajowych najbardziej podobają mi się kadry zrobione przy wiadukcie :D
PolubieniePolubienie