Aleee mnie tu długo nie było! Ostatnio zajmowałam się tylko zleceniami, których nie mogę publikować, ale w najbliższym czasie powinnam mieć kilka fajnych sesji do pokazania. W sumie listopad i luty to najmniej płodne miesiące jeśli chodzi o fotografowanie ;) Także cieszę się, że oba już za mną i wreszcie zacznie się sezon na plenery! Obiecuję Wam, że w tym sezonie pokażę Wam mnóstwo fajnych projektów. Nie mogę się już doczekać wielu sesji, które mam w planach… ;)

A w tym poście kolejna moja sesja z Weroniką! Zawsze jak coś planujemy to jestem w 150% zadowolona z naszych zdjęć, ale tym razem jest to 200% :) Miejsce, w którym robiłyśmy sesję, miałam na oku już od kilku miesięcy. Ciągle jednak było jakieś „ale”, na szczęście z Weroniką problemu – jak zwykle – nie było, wystarczyło, że zarzuciłam pomysł i umówiłyśmy się ekspresowo :)

Jestem pod mega wrażeniem tego, jak tym razem Wera się ogarniała ze wszystkim :D Dojechała w najdalsze rejony świata z mnóstwem ciuchów i nawet była punktualnie <3 Potem było tylko gorzej, bo zimno dawało się we znaki, a ona pozowała w sumie wpół goła :P Ale nie narzekała, mimo że ja w kurtce trzęsłam się z zimna. Bardzo się cieszę, że są modelki, które poświęcą się i będą pozować w każdych warunkach, ryzykując chorobą albo drzazgą w tyłku :D

Do sesji malowała Aneta, z którą współpracowałam po raz pierwszy, a szkoda, bo była inicjatorką znacznej części kadrów :D W sumie już na sesji wpadłyśmy na wiele pomysłów, bo wcześniej nie miałyśmy opracowanego jakiegoś dokładniejszego planu zdjęć. Spontany wychodzą jednak najlepiej ;)

Bardzo Wam dziewczyny dziękuję za super współpracę!

Weronika Sochacz

Aneta Wuczyńska