Dziś pokażę Wam pierwszą sesję, którą zrobiłam w Lublinie podczas mojego kilkudniowego pobytu w połowie maja :) Przede wszystkim bardzo dziękuję kochanej Natalce za przenocowanie mnie i wsparcie, mimo egzaminu na głowie! Wyjazd był wspaniały, po raz pierwszy pojechałam do Lublina samochodem i nie żałowałam! Mimo zmęczenia i dziwnego odrętwienia, było to spore udogodnienie na miejscu.
Miałam zaplanowane 5 sesji, niestety wypaliły tylko 3, przez co skróciłam trochę swój wyjazd. Może to, co teraz napiszę, nie zostanie odebrane pozytywnie, ale naszła mnie taka gorzka refleksja. Zawsze, gdy dokądś wyjeżdżam, kieruję się liczbą chętnych na zdjęcia osób. Nie ukrywajmy – wyjazd to spore koszta, a jeśli chcę się spotkać ze znajomymi to mogę przyjechać na jeden dzień lub zaprosić ich do siebie. Ja jednak zawsze staram się dopasować do osób zainteresowanych sesjami, które często piszą do mnie przez kilka miesięcy z pytaniem, kiedy będę w danym mieście. Z myślą o tym, by wszystkim pasowało, początkowo przedłużyłam swój wyjazd o jeden dzień (podobnie zrobiłam zresztą pod koniec kwietnia, jadąc do Gdańska). Wszystko było już zaplanowane, gdy nagle dzień przed moim wyjazdem dwie osoby odwołały bez podania przyczyny. Uważam, że jest to bardzo niepoważne zachowanie i na pewno sama więcej się z taką osobą nie umówię. Są pewne granice. Ja też jestem człowiekiem i doskonale rozumiem, że różne rzeczy się dzieją, ale uważam, że tego typu odwoływanie sesji nie wynika z jakichś ważnych powodów, tylko zwyczajnie z braku odpowiedzialności takich osób. Ja sama nie mam sobie nic do zarzucenia. Potrafiłam zrobić umówioną sesję zdjęciową nawet w dniu śmierci bliskiej mi osoby. Robiłam zdjęcia podczas choroby z wysoką gorączką, ze skręconą kostką, często odrzucając inne plany – ponieważ podchodzę do umówionych spotkań poważnie, tym bardziej gdy wiem, że komuś bardzo zależy. Niestety dostaję w zamian setki odwołanych sesji, również gdy przejeżdżam pół Polski dla kilku osób, opłatę za rezerwację studia, gdy komuś się odwidzi w ostatniej chwili, stracony czas, gdy ktoś po prostu nie pojawi się na sesji. Takie osoby są u mnie skreślone i nie mają dla mnie znaczenia obietnice, że „następnym razem na pewno będą mogły!”.
Trochę słów narzekania, bo to niestety jedno z moich skojarzeń z wyjazdu do Lublina :( Ale poza tym było wspaniale! Poznałam kilka wspaniałych osób, w tym kochaną Sandi <3 Jestem bardzo zadowolona z tej sesji, ponieważ zrobiłyśmy ją w godzinach 10-12, a nigdy w maju w takim czasie zdjęć nie robię. Słońce było ostre, nieprzyjemne i było bardzo ciepło. Zazwyczaj staram się umawiać po 16:00 na swoje ulubione światło, ale tym razem to ja musiałam dostosować się do godzin. I nie żałuję, choć na pewno było dużo trudniej niż zazwyczaj :) Na szczęście piękne miejsca wszystko nam wynagrodziły, a Sandi była dzielna i voila – są zdjęcia! :)
pomoc: Natalia Żygłowicz <3
Dziękuję Sandi za piękną współpracę <3
Super zdjęcia. Bardzo przyjemnie się na nie patrzy. Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Cudo jak zawsze. :)) <3
Znam to świństwo. Jedziesz, fatygujesz się a ludzie nagle nie dają znaku życia, a terminy były zaplanowane.
Nie ma się co bawić z takimi klientami niestety, sajonara. :)
PolubieniePolubienie
wow! super są! :D Jak zrobiłaś to, że nie ma cienia na twarzy?
PolubieniePolubienie
Najcudowniejsze Twoje sesje ! Zakochałam się :)
PolubieniePolubienie