Dominika Tomkowska

13.03.2015

Modelka: Dominika Tomkowska

Wizaż: Christina Kowzanowicz


Gdy Dominika napisała, że wpada do Warszawy, od razu błysnęły mi oczy i zaczęłam myśleć o tym, jakie zdjęcia zrobimy. Kiedy wysłała mi swoje stylizacje i powiedziała, że ma dla mnie cały piątek, byłam przeszczęśliwa! Za wyjątkiem, gdy była u mnie przez tydzień, nigdy nie miałyśmy dość czasu, by sobie pogadać czy skoczyć na kawę. Zaczęłam więc tworzyć w głowie obraz naszej sesji, chodziłam po Warszawie w poszukiwaniu fajnych miejsc, szukałam wizażystki, ekipy i inspiracji. Wszystko było dopięte na ostatni guzik już kilka dni przed przyjazdem Dominiki – miałyśmy wizaż, samochód, stylizacje, miejsca, asystę, drugiego fotografa, mieszkanie, nawet pieska do zdjęć :)

A potem wszystko zaczęło się sypać. Najpierw mieszkanie i fotograf na backstage, bo moja przyjaciółka wylądowała w szpitalu. Później mnie zaczęło mocno boleć gardło, a pogoda nie zapowiadała się dobrze. W dzień sesji padało, a ja totalnie się rozłożyłam i pojechałam po Dominikę na dworzec z temperaturą i katarem. Na Wilanowskiej oczywiście nie było gdzie zaparkować, a gdy już znalazłam miejsce, było tak wąsko, że uderzyłam w słup i rozwaliłam bok samochodu. Wsadzając walizkę Dominiki do bagażnika ubłociłam sobie spodnie i z przerażeniem stwierdziłam, że kawał karoserii nad kołem trzyma się dość niepewnie, więc w drodze mógł odpaść i wpaść pod oponę, co skutkowałoby kapciem. Pojechałyśmy do wizażystki – Christiny na Ochotę z duszą na ramieniu. Gdy Christina malowała Dominikę, ja bawiłam się z jej czterema kotami <3

Po makijażu uznałyśmy, że bez sensu ryzykować i pchać się z autem do centrum, więc ruszyłyśmy tam komunikacją miejską. Z tego samego powodu nie skorzystałyśmy z planu B, czyli sesji w mieszkaniu, do którego musiałybyśmy dojechać kawał drogi. Niby przestało padać, ale było okropnie zimno i wilgotno. Cała ekipa zrezygnowała, łącznie z psem, co oczywiście nie jest dziwne. Przez to miałyśmy jednak utrudnione zadanie, bo uliczna sesja z kilkoma torbami to naprawdę słaba sprawa.

DSC07055Ze względu na pogodę i trudności z poruszaniem się, zrezygnowałyśmy z kilku miejsc i zmarznięte podjechałyśmy na kawę do Costy. Ja byłam już chorym wrakiem z gorączką i bólem głowy. Zrobiłam zamieszanie w Coście i już chciałam się poddać i po prostu usnąć na kanapie. Na szczęście była ze mną Dominisia, której obecność motywowała mnie do wyciśnięcia z tego dnia jeszcze czegoś, czegokolwiek. Tak rzadko się widujemy, że trzeba było skorzystać z tej możliwości. Zrobiłyśmy więc jeszcze jedną stylizację, wieczorną – już w deszczu. Nie żałowałam, mimo że kucając, pękły mi nowiutkie spodnie, a Dominika wylała na swój nowy płaszcz resztki kawy z Costy. Później musiałyśmy wrócić po samochód i odwiozłam Dominikę do domu. Miałyśmy spotkać się kolejnego dnia na sesji z Kasią Banaszek, a w niedzielę może na kawie, ale już w sobotę leżałam w łóżku z 39,2 i byłam nieżywa.

Wszyscy się pytają, czemu jestem niezadowolona z tej sesji – otóż właśnie dlatego. Miało wyjść ekstra, a wyszło ot tak po prostu. Miałam dać z siebie wszystko, a dałam może 10%. Oczywiście jak już poległam i utknęłam w domu z gorączką to wyszło wspaniałe słońce i 15 stopni. Jestem zła na siebie, że nie wykorzystałam pobytu Dominiki tak, jak chciałam i że wszystko tak beznadziejnie się posypało. Niemniej jednak plusy są takie, że COŚ zrobiłyśmy, a przy tak niesprzyjającym piątku 13-tego – to naprawdę sukces!

Zapraszam do wyrażenia opinii pod tym postem :) Wkrótce nowe sesje się tu pojawią, jestem w trakcie obróbki! :)

5 myśli w temacie “Dominika Tomkowska

  1. Pomimo tak tragicznych warunków i tak świetnie sobie poradziłyście! Świetny z was duet to i zdjęcia piękne. Ula jesteś świetna i nawet choroba nie powstrzyma Cię przed zrobieniem cuudnych zdjęć! Brawo dziewczyny <3

    Polubienie

  2. Świetna sesja ! W ogóle nie widać że była fatalna pogoda.. wręcz przeciwnie, sesja jest pogodna i kolorowa. Ostatnie ujęcia, w drugiej stylizacji są genialne ! Gratuluje udanej sesji i czekam na kolejne :*

    Polubienie

Dodaj komentarz