Moja wymarzona sesja już gotowa! Obrobiłam wszystkie zdjęcia w 3 dni, mało spałam i – niestety – raczej się przez to nie uczyłam, a jutro egzamin :x Ale nie mogłam się doczekać, aż pokażę Wam całość!
Do sesji w makach zbierałam się od jakichś 3 lat. W ogóle kocham wiejskie klimaty, wszystko, co nie miejskie, ma dla mnie niesamowitą aurę. Może po prostu mam już dość Warszawy, która przytłacza mnie od urodzenia, a ostatnio zwyczajnie męczy. Mam dość „miejskich” sesji, PKiNu w tle na zdjęciach i obszczanych parków w centrum. Uwielbiam natomiast wsiąść w auto i jechać gdzieś daleko, oby poza miasto – nad jezioro, do Kampinosu, gdziekolwiek. Niestety modelki rzadko są chętne do wyjazdu na kilka godzin poza Warszawę, więc zostają nam „standardowe”, warszawskie miejsca do zdjęć.
Oczywiście o polu maków w Warszawie też mogłam zapomnieć. Pewnie gdzieś jest, ale gdzie? Niegdyś szukałam, później – zniechęcona – zrezygnowałam z poszukiwań. Niestety pora kwitnienia maków to od 3 lat również czas mojej sesji egzaminacyjnej. Zawsze tym się tłumaczyłam, z zazdrością patrząc na zdjęcia ludzi, którzy na wsiach mają maki za oknem. Rok temu Kasia wysłała mi maki za swoim oknem i zzieleniałam z zazdrości :( Nie mogłam niestety z dnia na dzień wysupłać czasu wśród zaliczeń i egzaminów, ale przyrzekłam sobie, że za rok na pewno się uda!
Wierciłam dziurę w brzuchu Kasi już od stycznia :D Im bliżej sesji, tym stawałam się coraz bardziej poddenerwowana, że jednak się nie uda. W końcu w połowie maja zaczęłam przygotowania. Znalezienie ekipy nie było łatwe. Wszystkie weekendy mam zajęte ślubami, zostają dni powszednie. Nie umiałam jednak określić dokładnego terminu, bo kto to wie, jak będzie z pogodą i kiedy właściwie maki się pojawią? Strzeliłam w połowę czerwca i miałam nadzieję, że dziewczyny zrozumieją tak mało dokładne umawianie się. Modelkę znalazłam praktycznie od razu, bo wiedziałam, że chcę na tych zdjęciach Natalię, z którą miałyśmy już kilka sesji. Pasowała mi zarówno pod względem wyglądu, jak i swojej odpowiedzialności, punktualności, przygotowania do sesji. Nie miała nic przeciwko kilkugodzinnemu wyjazdowi poza miasto i powrocie ok. 22:00. Z wizażystą na szczęście też poszło łatwo, bo od razu zgłosiły się dwie osoby :) Biżuterię miałam załatwioną od dawna, bo Magda napisała do mnie wcześniej, że chętnie mi ją podeśle. Uff! Została stylizacja. Uważałam, że będzie to raczej łatwa sprawa – wystarczy mi czerwona lub beżowa/złota suknia, stylista lub projektant nie musi się pojawić na sesji, a ja chętnie przyjadę po rzeczy i odwiozę je, ewentualnie opłacę przesyłki.
Okazało się, że sesja była zagrożona właśnie przez stylizacje. Napisałam do ośmiu projektantek i ŻADNA nie znalazła nawet chwili, żeby odpisać mi chociaż „niestety nie mogę pożyczyć ci sukni”. Każda z ośmiu projektantek po prostu odczytywała wiadomość po kilku minutach i ignorowała ją. Nie bardzo rozumiałam, co się dzieje. Byłam trochę zaskoczona takim potraktowaniem – dawno nie spotkałam się z takim masowym olewaniem. Trudno. Wpisałam sobie te osoby na swoją prywatną „czarną listę” i więcej nie napiszę. Stwierdziłam, że wolę zrobić tę sesję w czymkolwiek niż się prosić i wypisywać do osób, które najwyraźniej mają moje wiadomości głęboko gdzieś. Napisałam jeszcze do jednej, ostatniej projektantki i do znajomej z NO I JAK?, która już kiedyś użyczała nam stylizacji. Nie było to może to, co mi się marzyło do maków, średnio pasowało też do biżuterii, ale stwierdziłam, że w innym przypadku może być ciężko ze stylizacją. Na szczęście Dorota z NO I JAK? nie dość, że od razu podłapała temat, to jeszcze postanowiła uszyć spódnicę specjalnie na naszą sesję! Ucieszyłam się, że sesja wypali i napisałam do Karoliny – Tanijka – w sprawie wianków, które lepiej pasowałyby do stylizacji Doroty, niż elegancka biżuteria Magdy.
Aż tu nagle odpisuje mi ostatnia projektantka, a w jej odpowiedź akurat najmniej wierzyłam po ostatnich zawodach – kreacje Atelier Ostaszewska były bowiem zdecydowanie najpiękniejsze ze wszystkich sukni! Okazuje się, że bez problemu mogę wypożyczyć wymarzoną, czerwoną suknię! Moje szczęście było porównywalne z zaliczeniem któregoś z egzaminów w sesji :D Po prostu zwariowałam! Wiedziałam już, że wszystko się uda :)
Do końca tygodnia czekałam na paczki i kompletowałam stylizacje. Wszystko było gotowe, Kasia sprawdziła nam też pola maków w swojej okolicy, bo niestety to „jej” pole nie wyrosło w tym roku. Postanowione – ruszamy w poniedziałek!
Byłam przygotowana na mnóstwo przeciwności. Bałam się o delikatne stylizacje w kłujących krzakach, o pogodę, temperaturę… na miejscu bałam się nawet o to, że mieszkańcy nagle wyjdą kosić maki :D Oczywiście żadne obawy się nie spełniły oprócz tego, że nie było zachodu słońca – słońce standardowo zaszło za chmury tuż przed zachodem. Udało nam się jednak złapać trochę słoneczka, więc mimo początkowego zawodu, jestem bardzo zadowolona! Dzięki wspaniałemu przewodnictwu Kasi, znalazłyśmy oprócz maków także chabry i pole rzepaku :) Nie bez przygód, bo trochę błądziłyśmy, ale na szczęście miałyśmy rezerwę czasową (moje nerwowe planowanie wszystkiego z zapasem w końcu się przydało :D).
Jestem bardzo, bardzo szczęśliwa, że wszystko się udało, że w końcu zrobiłam swój wymarzony projekt i czerwiec 2017 mogę spędzić w spokoju ucząc się do egzaminów :D Maki nie będą mnie już prześladować, teraz zostały tylko kopce siana i jabłonie :) Dziękuję całej wspaniałej ekipie!
Natalii – za odpowiedzialność, zaangażowanie, dzielne kucanie w makach, pilnowanie delikatnych kreacji, cierpliwość i poświęcenie <3
Ani – za piękne makijaże, przemiłe – jak zawsze! – towarzystwo, dużo uśmiechu i ploteczek :) <3
Kasi – za nieocenioną pomoc, znalezienie i „zaklepanie” dla nas maków, przewodnictwo i zrobienie nam jednego, pięknego dnia urlopu! <3
p. Kamie Ostaszewskiej – za uratowanie naszej sesji swoją przepiękną suknią, za sprawną wysyłkę, dzięki czemu ujęcia w makach są tak wyjątkowe! <3
Magdzie – za piękną, zrobioną specjalnie na naszą sesję opaskę i wyjątkowo miły kontakt w sprawie sesji! <3
Dorocie – za szybką reakcję i gotowość do ratowania naszej stylizacji :D Za niezwykle sprawne uszycie kolejnej, pięknej spódnicy i przemiłe spotkania <3
Karolinie – za kolejne pudło przepięknych wianków, przywiezione prawie pod dom! <3
Backstage:
same piękne kadry! Nie do opisania, cudo! Gratuluję :)
PolubieniePolubienie
a ja znowu w tym roku nie zrobilam sesji w makach :(((
PolubieniePolubienie
Kilka zdjęć Pani w czerwonej sukience jest olśniewających. Jednak musisz uważać, bo inne kwiaty i sukienki są trochę banalne i przypominają ujęcia z reklam proszków do prania itp. Ale widać masz potencjał.
PolubieniePolubienie
Cudowne zdjęcia sama bym chciała taką sesje.wieś jest piękna wiem coś o tym bo ja mieszkam na niej 😊
PolubieniePolubienie
Jedna z najlepszych sesji 😜
PolubieniePolubienie
Zdjęcia w makach są bajeczne!
PolubieniePolubienie