Wiktoria, Ada i Gabrysia

Czas na moją kolejną sesję na dachu! Choć powiem Wam, że po niej mam na razie dosyć takich zdjęć… :)

Wiktoria napisała do mnie pod koniec marca w sprawie sesji na dachu. Od początku bardzo podobało mi się jej podejście do współpracy, bo „na wejściu” dostałam konkrety i wiedziałam, o co chodzi. Wiedziałam, że sesja na dachu w centrum Warszawy nie będzie jednak taką prostą sprawą, przygotowałam się na emocje :D Umówiłyśmy się na niedzielę, która była jednym z tych pięknych, ciepłych dni na początku kwietnia. Pogoda była dla mnie w zasadzie jednym z najważniejszych warunków udanych zdjęć, a ją już miałam zaklepaną. Mimo nerwów czułam, że się uda!

Od początku nie było łatwo. Już wejście do budynku nie było jakąś superprostą sprawą, a samego wchodzenia na dach nawet nie chcę opisywać… Generalnie jak tylko znalazłam się na górze to zaczęłam myśleć, jak ja będę stamtąd schodzić… Ale widok na Warszawę robił wrażenie i od razu zapomniałam o wszystkim innym.

Oprócz mnie na sesji miał być jeszcze inny fotograf, ale ostatecznie zostałam sama. To też było wyzwanie, zwłaszcza z tak energicznymi modelkami :D Od razu zaczęłyśmy robić zdjęcia. Gdy tylko przestałam myśleć o schodzeniu z dachu, zaczęłam rozkminiać to, że widać nas ze wszystkich stron – z ruchliwej ulicy, z balkonów okolicznych bloków, z okien dookoła. Cóż, akurat nie miałam na zbyciu 500 zł na mandat, ale dziewczyny przekonywały mnie, że nie ma się czym martwić. Bardzo chciałam im uwierzyć i w końcu się uspokoiłam, ale na krótko :D Po jakimś czasie usłyszałam jakiś trzask, który wprowadził mnie w odrętwienie – zbliżał się wieczór, robiło się chłodno, w każdej chwili ktoś z bloku może wyjść na klatkę i po prostu zamknąć okno, czym odetnie nam drogę powrotną. Tego już było za wiele, zaczęły serio trząść mi się nogi. Przypomniałam sobie o tym schodzeniu i powiedziałam dziewczynom, że kończymy, bo nie wytrzymam tego napięcia xd Byłam zła na siebie, ale z drugiej strony nie potrafię pracować w takim zdenerwowaniu, na początku to była po prostu adrenalina, ale już w tamtej chwili miałam dość.

Gdy tylko postawiłam stopę na ziemi, zaczęłam żałować :D Życie na ulicy toczyło się dokładnie takim samym rytmem, jak godzinę wcześniej, gdy czekałam pod budynkiem, nikt nie zwracał na nas uwagi, nikt nie zadzwonił na policję ani nie zamknął okna. Pomyślałam sobie – „Boże, jaka ze mnie panikara…”, ale słowo się rzekło i powrotu na górę nie było. Cóż, pozostaje mi tylko podziękować dziewczynom za wyrozumiałość i oddać im zdjęcia :D

DSC06805_internetDSC06806_internetDSC06810_internetDSC06903_internetDSC06906_internetDSC06815_internetDSC06845_internetDSC06868_internetDSC06875_internetDSC06876_internetDSC06883_internetDSC06892_internetDSC06908_internetDSC06915_internetDSC06930_internetDSC06936_internetDSC06940_internetDSC06944_internetDSC06822_internetDSC06850_internetDSC06858_internet

Backstage:

View this post on Instagram

Pogoda dopisała, zdjęcia na dachu się udały ✌

A post shared by Ula (@ulanosek) on

Bardzo dziękuję dziewczynom za sesję, dzielne pozowanie i nieustraszenie :D

7 myśli w temacie “Wiktoria, Ada i Gabrysia

  1. Przepiękne ujęcia. Szczególnie podoba mi się te, gdzie udało wam się uchwycić promienie zachodzącego słońca – drugie i trzecie od końca. Pomimo mojego lęku wysokości i tak zazdroszczę takiej sesji!

    Polubienie

  2. Pytanie może głupie, ale bardzo ciekawi mnie jak obrabiasz całą sesję, że wszystkie zdjęcia zachowują taką samą kolorystykę <3

    Polubienie

    1. hmm, czy ja wiem, odnoszę dokładnie odwrotne wrażenie :D ale generalnie pracuję w oparciu o swoje akcje, więc pewnie dlatego :)

      Polubienie

Dodaj komentarz