Aga i April + Wetlina

Hej :)

Miałam w planach napisać tego posta dużo szybciej, w zasadzie pod dwoma aspektami. Przede wszystkim sesję z Agnieszką zrobiłam na początku lipca, ale wtedy akurat mojego bloga „opanowały” sesje 18+, więc wolałam odczekać, zanim wrzucę zdjęcia mamy z córeczką <3 Z drugiej strony, samą sesję wraz z podsumowaniem mojego wyjazdu w góry, chciałam opublikować już kilka dni temu, od razu po powrocie, jednak w moim życiu prywatnym mają aktualnie miejsce dość smutne wydarzenia, więc nie miałam ani chęci ani czasu na odświeżanie fanpage i bloga.

Pierwszą częścią tego posta będzie więc zaległa seria zdjęć z Agą, a później napiszę krótko o moim wyjeździe i pokażę kilka zdjęć z Bieszczad :) Z Agnieszką poznałyśmy się… bardzo dawno temu, jakoś ok. 2006-2007 r? Wtedy obie byłyśmy fankami US5 i właśnie przez fanklub US5 się poznałyśmy (nie wierzę, że przyznaję się do tego publicznie :D). Później kontakt nam się urwał, a Aga w międzyczasie wyleciała do Stanów. I nagle na wiosnę dostaję od niej maila, na początku nie wiedziałam, któż to, ale po zdjęciach na blogu od razu poznałam! Byłam mega szczęśliwa, że właśnie do mnie zwróciła się Aga, chcąc zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia ze swoją nowo narodzoną córeczką, April, podczas krótkiego pobytu w Polsce :) Nie zważając na obronę pracy licencjackiej, umówiłyśmy się 2 dni przed tym terminem, a ja mimo to bardziej myślałam o spotkaniu z Agą niż swojej obronie.

Przy okazji zapraszam na bloga Agi: againamerica.com

April to najcudowniejsza dziewczynka, jaką kiedykolwiek fotografowałam! Obudziła się akurat idealnie na nasze zdjęcia, grzecznie pozowała, bez chwili płaczu :) Nawet uśmiechała się do obiektywu, no i oczywiście do mamy :) Te zdjęcia są tak urocze, że nie mogłam się oprzeć, by Wam ich nie pokazać :)

DSC04410_internetDSC04412_internetDSC04421_internetDSC04423_internetDSC04429_internetDSC04440_internetDSC04452_internetDSC04477_internetDSC04478_internetDSC04481_internetDSC04485_internetDSC04503_internet

Dziękuję Aga za zgodę na publikację zdjęć! :* <3


Druga część tego posta to krótka relacja z mojego wyjazdu w Bieszczady i próba usprawiedliwienia się przed osobami, które mogą się poczuć „pokrzywdzone”. Świadoma tego, że nie mogę w Bieszczadach zupełnie odpoczywać, bo jednak trzeba oddać zdjęcia, zaprojektować fotoksiążki dla par młodych, odpisywać na maile – wzięłam ze sobą komputer, a mój chłopak szukał nam noclegu z obowiązkowym wi-fi (nasza zeszłoroczna kwatera niestety nie była dostępna). Wyglądało na to, że wszystko będzie ok, niestety na miejscu okazało się, że w pensjonacie nie ma wi-fi (a w pokoju za 120 zł/dobę nie było nawet czajnika czy stołu) ani telewizji (Rio [*]), bo – uwaga – 3 dni wcześniej uderzył piorun :D Dziwnym trafem internet działał tylko w nocy, najlepiej między 1 a 7 rano. Właścicielka umywała ręce, a przy próbie negocjowania warunków powiedziała, że możemy się wyprowadzić (ciekawe dokąd…). Ogólnie baaardzo nie polecam tego miejsca – Wetlina 91, mi mieszkanie tam zepsuło humor na cały urlop.

Oczywiście zdarzało mi się zarywać noce i siedzieć do 2, by wysłać zdjęcia lub też nastawiać budzik na 5 rano, by zaprojektować fotoksiążki. Ale psuło mi to wyjazd, w połączeniu z brakiem zasięgu (a przez to także internetu z transferu) i odcięciem od jakichkolwiek informacji. Zapewne na wiele wiadomości, wysłanych do mnie od 8.08 do 21.08 nie odpowiedziałam, ale było ich tak dużo, a ja tak bardzo nie miałam możliwości kontaktowania się ze światem, że po prostu nie dałam rady.

Ktoś musiał mi bardzo zazdrościć tego, że po roku ciężkiej pracy postanowiłam przez (niecałe!) 2 tygodnie odpocząć. Mojego chłopaka przez tydzień bolały zęby i musieliśmy kilka razy odwiedzać dentystę, później nie było pogody, a na koniec (pełni nadziei, że uratujemy ostatnie dni wyjazdu) ja się przewróciłam, wybiłam sobie bark i stłukłam kolana.

Ogólnie chciałabym napisać, że mimo wszystko było super, ale jakoś tak nie chce mi to przejść przez gardło (klawiaturę). Czuję, że nie odpoczęłam na tyle, na ile potrzebowałam i planujemy jeszcze jeden krótki urlop we wrześniu. A niżej przedstawię Wam kilka zdjęć, które zostały zrobione moim aparatem „do zdarcia”, czyli Sonym a300 – pierwszą lustrzanką, od której zaczynałam przygodę z fotografią. Nie zabieram ze sobą na wyjazdy mojego sprzętu, a ten aparat całkiem nieźle się spisał :)

SONY DSC

Podczas wejścia na Jasło

SONY DSC

Widok z Bukowego Berda

SONY DSC

Mglisty zachód słońca w Wetlinie

SONY DSC

Pełnia

SONY DSC

Widok na Manhattan

SONY DSC

Hnatowe Berdo podczas pełni <3 Nasz ukochany szczyt :D

SONY DSC

Widok na Wetlinę :)

2 myśli w temacie “Aga i April + Wetlina

Dodaj komentarz